|
|||
|
Autor: Jan Bilewicz,
Drogie Siostrzyczki!
Tu Wasz starszy brat. Cześć! Dzisiaj króciutki liścik – muszę też dać innym szansę wypowiedzenia się. We wrześniu napiszę więcej! Przepraszam, że nie udało mi się jeszcze odpowiedzieć na wszystkie Wasze listy. Odpiszę. Tymczasem o wszystkich Was – i tych piszących do mnie, i tych nie piszących – myślę bardzo ciepło i pamiętam w modlitwie. Zrobiło się ciepło także na dworze. No i, jak co roku, obserwujemy to samo zjawisko. Część dziewcząt, zachęconych jeszcze przez „dyktatorów mody”, zaczęła się publicznie rozbierać. Dumne ze swych gołych brzuchów, przeźroczystych sukienek, superminispódniczek, paradują po ulicach. Jakże bardzo żałuję, że niektóre ubierają się nawet tak jak – przepraszam za skojarzenie – te panie stojące przy drogach szybkiego ruchu. Nie byłbym zdziwiony, gdyby ktoś się kiedyś pomylił... Wy na pewno nie płyniecie z tym prądem mody. Nie myślicie, że wszyscy chłopcy przepadają za takimi bardzo modnymi – czyli bardziej rozebranymi niż ubranymi – dziewczynami. Są tacy, którzy poważnie biorą słowa Chrystusa: „...kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa” (Mt 5, 28). Nie wszyscy płyną z prądem! Są chłopcy, którzy pragną zachować czystość. A wiadomo, że od myśli i wyobrażeń rozpoczyna się o nią walka. Nawet się nie domyślacie, jakie czasami staczają batalie, a dziewczyny, które wzbudzają je w nich, odbierają nie jako przyjazne, ale agresywne. Możesz pomagać swoim kolegom w ich walkach albo je im utrudniać. Możesz nawet mieć udział w czyichś grzechach. Oczywiście bez paniki: nie za wszystko odpowiadasz, ale jak przesadzisz – odpowiadasz... To, że gołe uda Twoich kolegów nie wzbudzają w Tobie żadnych emocji, nie znaczy, że Twoja minispódniczka nie wzbudza w nich żadnych emocji. Nie znaczy, prawda? I nie mówcie, proszę Was bardzo: „Co mnie to obchodzi, to ich sprawa, ubieram się, jak mi wygodnie”. Myślenie wyłącznie o sobie, bez oglądania się na innych, to przecież egoizm. Chłopcy też czasami podobnie mówią swoim dziewczynom: „O, jesteś w ciąży! To twoja sprawa”. I tu egoizm, i tam. Warto ubierać się skromnie także ze względu na swoje własne dobro. Bo chcecie być przecież szanowane, kochane, a nie pożądane i traktowane instrumentalnie. Wstydliwość chroni godność kobiety. Przypomina mi się pewien plakat, który rozwieszano na wielkich billboardach w grudniu ubiegłego roku. Przedstawiał dziewczynę na czworakach, rozebraną mniej więcej w 97%, z koroną na głowie i kieliszkiem w ręku. Pamiętasz? Była to – jak głosił napis – „Dziewczyna Roku 2000 »Playboya«”. Jakie symboliczne! Mężczyźni: nowocześni, postępowi, „Europejczycy” ogłaszali całej Polsce, jaki jest ich ideał dziewczyny: na czworakach, trochę pijana, naga, gotowa by jej „używać”... Taki jest ich ideał kobiety! Sami by o niej powiedzieli: „bez pruderii, nowoczesna, wyzwolona, śmiała”. We mnie wzbudzała uczucia odwrotne do zamierzonych, głównie współczucie. To była kobieta uprzedmiotowiona, sponiewierana, używana... Nie myślisz chyba, że jest dziewicą... Publicznie obnażająca się kobieta jest łatwa. Takie są skojarzenia – i może niezupełnie bez podstaw. Mnóstwo przykładów na to, że tak rzeczywiście jest. Wstydliwość chroni czystość. Gubi się wstydliwość – gubi się i czystość, i godność. Wcześniej czy później. (A wszystko dzieje się powolutku, krok po kroczku...). Może o to właśnie chodzi „dyktatorom mody”? Mają przecież swój ideał kobiety. Na pewno jest bezpruderyjna i nowoczesna… Cześć! Do następnego razu. Na wakacjach sprzyjajcie chłopakom, którzy walczą o czystość. Niech Pan Wam błogosławi!
Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w listopadzie 2010 r.
Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku
|
|