|
|||
|
Autor: ks. Edward Janikowski TChr
, Zacznijmy od pewnego wyjaśnienia, dotyczącego poznawalności tajemnic Bożych, odnośnie zbawienia człowieka. Skąd płynie nasza pewność, że Bóg chce nas zbawić? Skąd wiemy, jaki sposób zbawienia człowieka wybrał Bóg? Możliwości poznawcze człowieka są inne w stosunku do faktów, wydarzeń związanych z życiem Jezusa w określonym czasie historii, a inne w stosunku do treści Bożego Objawienia. Treść Objawienia chrześcijańskiego, w którym mieszczą się tajemnice nadprzyrodzone w ścisłym słowa znaczeniu, może być poznana przez ludzki umysł tylko w akcie wiary nadprzyrodzonej. Bóg jest taki, jak sie nam okazuje, objawia. Bóg nie okazuje się w taki sposób, w jaki nie istnieje. Na tym stwierdzeniu opiera się chrześcijański stosunek do Boga. A więc poznajemy Boga dzięki objawianiu się Boga. Weźmy np. chrześcijańską tajemnicę wiary o Trójcy świętej. To nie człowiek doszedł do takiego wniosku o istnieniu prawdy wiary o Trójcy świętej na podstawie jakiejś wnikliwej analizy. Ale to Bóg Ojciec posyła Syna. To Syn rozmawia z Ojcem. To Syn daje obietnicę posłania Ducha świętego, który nas wszystkiego nauczy i o wszystkim nam przypomni. Dlatego zupełnie nierozumnym działaniem można określić wysiłki człowieka określające Boga według własnego mniemania. Takiego Boga nie ma. Jest to najwyżej lepsze lub gorsze, a czasami nawet chorobliwie dziwne własne wyobrażenie Boga. To nie jest Bóg. To jest jedynie twór ludzkiej wyobraźni. Stąd musimy Boga odczytywać tam, gdzie On się objawia, tam, gdzie On daje się poznać. Dlatego z punktu widzenia chrześcijańskiego musimy Go szukać w Biblii, a więc w Starym i Nowym Testamencie, czyli w historii Izraela i w wypełnianiu tej historii w Jezusie Chrystusie. Nauka chrześcijańska nie powstała ze spekulacji na temat Boga, lecz jest wynikiem mozolnego odczytania historycznych doświadczeń. Oczywiście zarówno chrześcijańska teologia, jak i każdy człowiek musi uświadomić sobie swoje granice. Przecież jest dziedzina, w której każdy fałszywy krok, każde przeciągnięcie struny, musi się okazać fatalnym błędem. Jest to dziedzina, w której prawdziwą wiedzą o Bogu może być tylko pokorne przyznanie się do własnej niewiedzy i postawa pełna podziwu wobec objawionej przez Boga niepojętej tajemnicy. Po tym wstępnym wyjaśnieniu przejdźmy do refleksji nad deklaracją. Najpierw trzeba wyraźnie podkreślić, że deklaracja nie zawiera żadnej nowej nauki, która by już wcześniej nie istniała w nauczaniu biblijnym przekazywanym przez Kościół. Wobec tego, dlaczego ukazuje się ten dokument, skoro nie zawiera nic nowego? Łatwo da się sformułować odpowiedź, jeśli weźmie się pod uwagę rozwój myślenia religijnego, czy teologicznego. Otóż, w tych ludzkich wysiłkach, do których Kościół wszystkich zachęca, może pojawiać się – nawet bez złej woli – jakieś zapomnienie tego, co jest fundamentem wiary chrześcijańskiej, jakieś przyjmowanie błędnych założeń, w konsekwencji wyciąganie fałszywych wniosków. Stąd Kościół w wypełnianiu wizji danej mu przez Chrystusa (to nie ludzie nałożyli ten obowiązek na Kościół, bo wtedy można by go korygować, ale sam Chrystus) musi nieustannie przypominać naukę samego Chrystusa. Co jest podstawą tej nauki w tym problemie, o którym mówimy? Deklaracja wyraźnie to określa: „Powszechna misja Kościoła rodzi się z nakazu Jezusa Chrystusa i urzeczywistnia w ciągu wieków przez głoszenie tajemnicy Boga Ojca, Syna i Duch świętego oraz tajemnicy wcielenia Syna jako wydarzenia niosącego zbawienie całej ludzkości. To właśnie stanowi podstawową treść chrześcijańskiego wyznania wiary” (DJ, nr 1). Stąd jasny wniosek, że nie można ograniczać misji Kościoła do jakiegoś getta. Ta misja skierowana jest do wszystkich ludzi bez wyjątku. Jest to misja głosząca, że Bóg z miłości do człowieka chce bardziej jego szczęścia, niż człowiek sam dla siebie. Jest to jednak oferta, propozycja pochodząca od Boga, a człowiek zawsze pozostaje wolny. Może powiedzieć tak lub nie, ale zawsze ze świadomością konsekwencji, wynikającej z tej decyzji. Jeżeli Kościół posiada świadomość misji o charakterze powszechnym, a więc do wszystkich ludzi i w każdym czasie, to jak wygląda Jego stosunek do innych tradycji religijnych w świecie. Kościół, wbrew temu, co mówią media, podchodzi do tych tradycji w sposób otwarty i konstruktywny. W tym względzie deklaracja Dominus Jesus odwołuje się do soborowej deklaracji O stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich, cytując w punkcie 2: „Kościół katolicki nic nie odrzuca z tego, co w religiach owych prawdziwe jest i święte. Ze szczerym szacunkiem odnosi się do owych sposobów działania i życia, do owych nakazów i doktryn, które chociaż w wielu wypadkach różnią się od zasad przez niego wyznaczanych i głoszonych, nierzadko jednak odbijają promień owej Prawdy, która oświeca wszystkich ludzi”. Omawiana zaś deklaracja od siebie dodaje: „Kościół przepowiada dziś Jezusa Chrystusa, «drogę, prawdę i życie» (J 14, 6), także poprzez praktykę dialogu międzyreligijnego, choć oczywiście nie zastępuje on, lecz towarzyszy misji ad gentes, służąc owej tajemnicy jedności, z której wynika, że wszyscy mężczyźni i kobiety, którzy są zbawieni, uczestniczą – choć w różny sposób – w tej samej tajemnicy zbawienia w Jezusie Chrystusie za pośrednictwem jego Ducha. Ten dialog, będący częścią ewangelizacyjnej misji Kościoła, zakłada postawę zrozumienia, dążenie do wzajemnego poznania się i obopólnego wzbogacania w duchu posłuszeństwa prawdzie i poznawania wolności”. Widać więc, że deklaracja określa wyraźny kierunek, by pomóc refleksji teologicznej w wypracowaniu rozwiązań zgodnych z prawdami wiary i zaspokajających współczesne potrzeby kulturowe. Dlatego deklaracja przede wszystkim przypomina o tym, co stanowi dziedzictwo wiary Kościoła. Wskazuje również, co jest zagrożeniem dla tej wiary. Chodzi tu o te teorie relatywistyczne, które chcą usprawiedliwić pluralizm religijny jako zasadę. W związku z tymi zagrożeniami różnych relatywistycznych teorii deklaracja wyraźnie podkreśla, że należy „mocno wierzyć w to, że w tajemnicy Jezusa Chrystusa, wcielonego Syna Bożego, który jest «drogą, prawdą i życiem» (J 14, 6) zawarte jest objawienie pełni Bożej prawdy” (pkt. 5). Rozumiemy z tego, że w Jezusie wypełniło się objawienie i nie będzie już nowego. „Dlatego słowa, czyny i całe historyczne wydarzenia Jezusa, chociaż są ograniczone jako rzeczywistość ludzka, mają jednak jako podmiot Osobę Bożą wcielonego Słowa «prawdziwego Boga i prawdziwego człowieka», a zatem zawierają w sobie ostateczne i pełne objawienie zbawczych dróg Boga...”. Tak że powszechna wola zbawcza Boga łączy się ściśle z jedynym pośrednictwem Chrystusa. Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi – człowiek – Jezus Chrystus, który wydał siebie samego na okup za wszystkich (1 Tm 2, 4-6). Dlatego wyznajemy jako prawdę wiary katolickiej, że powszechna wola zbawcza Boga Trójjedynego została ofiarowana i spełniona raz na zawsze w tajemnicy Wcielenia, śmierci i Zmartwychwstania Syna Bożego. Jakie stanowisko w tym kontekście zajmuje deklaracja wobec innych religii? Jest o tym mowa w pkt. 14. Zacytuję: „Pamiętając o tej prawdzie i zastanawiając się nad faktem istnienia innych doświadczeń religijnych oraz nad ich znaczeniem w zbawczym planie Boga, teologia współczesna ma badać, czy i w jaki sposób także postacie i pozytywne elementy innych religii mieszczą się w Bożym planie zbawczym”. Deklaracja zaznacza, że już II sobór watykański stwierdził, że „jedynie pośrednictwo Odkupiciela nie wyklucza, lecz wzbudza u stworzeń rozmaite współdziałania pochodzące z uczestnictwa w jednym źródle” (Lumen gentium, 62). Tak że można mówić o współudziale w pośrednictwie, ale ten współudział czerpie swoje znaczenie i wartość z pośrednictwa Chrystusa. A zatem, jeśli mówimy o „jedyności”, „powszechności”, „absolutności”, to wyrażamy właśnie wierność Objawieniu, wierność Bogu, który przez Jezusa – Syna Jego – i w mocy Ducha Świętego przynosi, albo lepiej, daje życie Boże całej ludzkości i każdemu człowiekowi (Mt 11, 27; J 1, 12; 5, 25-26; 17, 2)”. Podobnie jak Chrystus jest jedynym pośrednikiem między Bogiem a ludźmi, tak i Kościół założony przez Zbawiciela. Jezus założył Kościół nie jako zwyczajną wspólnotę, ale jako tajemnicę zbawczą. On sam jest w tym Kościele, a Kościół jest w Nim – dlatego pełnia tajemnicy zbawczej Chrystusa należy także do Kościoła.
Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w listopadzie 2010 r.
Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku
|
|