|
|||
|
Świadectwo, Rodzice praktycznie nigdy nie mieli dla nas czasu. Mama pracuje na dwie zmiany, a Tata wykonuje ciężką pracę fizyczną, po której już na nic nie ma siły. Sami musieliśmy nauczyć się gotować, prać, sprzątać, a także – w pewnym sensie – wychowywać. Rodzice nie zajmowali się nami, nie rozmawiali o naszych problemach. Tak egzystujemy sobie, udając rodzinę. Muszę tu dodać, że takich „rodzin” jak moja jest wokół bardzo wiele. Czasem mnie to przeraża… Kiedy miałam 12 – 13 lat, wpadły mi w ręce gazety Bravo, Bravo Girl. Czytałam je regularnie i możecie sobie tylko wyobrazić, jaką miałam skrzywioną psychikę. Uważałam wtedy, że seks przed ślubem albo już na trzeciej randce, to coś całkowicie naturalnego, zwyczajność, postępowość i nic więcej. Później „wyrosłam” z tego czytania, ale skrzywienie pozostało. Całe szczęście, że w przeciwieństwie do moich koleżanek, nie miałam okazji wypróbować praktycznie tych „postępowych” ideologii. Teraz brzydziłabym się sobą jeszcze bardziej i miałabym o wiele mniejsze szanse na udany związek z Michałem. On właśnie zaczął mówić mi o czystości, jakie ma znaczenie dla nas. Jestem z nim, bo go bardzo kocham, nie spaliśmy ze sobą, bo on tego nie chciał. Zaakceptowałam tę decyzję, bo mówiłam sobie, że nie będę musiała przepraszać Boga i spowiadać się z tego. Jednak po pewnym czasie poczułam, że bardzo pożądam Michała i zaczęłam podświadomie kusić i nalegać. Chociaż czułam, że moje zachowanie osiąga pewien efekt, nie poddawał się, nie uległ mi. I wtedy coś zaczęło się psuć między nami. Nie mogliśmy się porozumieć. Zauważyłam, jak bardzo się różnimy. Byłam pewna, że to będzie nasz koniec. Bez entuzjazmu wzięłam do ręki specjalne wydanie Miłujcie się!, ale już po pierwszym artykule coś zaczęło się we mnie dziać. Po kilku następnych – płakałam. Dotarło do mnie, w jakim błocie dotąd żyłam. Było mi wstyd i jednocześnie żal samej siebie. Teraz i dla mnie wszystko jest oczywiste: białe jest białe, a czarne jest czarne. Agnieszka Nie zastanawiałam się długo, czy napisać ten list. Po prostu odczuwam taką potrzebę. Jeszcze raz chcę poruszyć problem czytania gazet typu Bravo, Bravo Girl czy Popcorn. Ja pierwszy kontakt z Bravem miałam na wakacjach u kuzyna w wieku ok. 10 – 11 lat. Gazeta ta zaciekawiła mnie niesamowicie, szczególnie zaś sceny dotyczące seksu (dodam, że wtedy było to dla mnie coś zupełnie nowego, nie miałam pojęcia, co to jest seks itd.). Gdy przyjechałam do domu, kupiłam sobie nowy numer Brava. Mama po przeczytaniu gazety stwierdziła, że nie jest ona dla mnie, i zabroniła mi jej czytać. Ten zakaz potraktowałam jako zamach na moją wolność i nadal kupowałam Bravo, zawsze dokładnie je chowając. To z Brava się dowiedziałam, co to jest: „pierwszy raz”, błona dziewicza i mnóstwo innych rzeczy. Dziś mam ogromny żal do mojej mamy o to, że to nie od niej dowiedziałam się tych ważnych rzeczy. Pamiętam, że będąc w I klasie, zapytałam ją o to, jak powstają dzieci. Mama powiedziała mi tylko tyle: „Jak będziesz starsza, to ci powiem”. Nie powiedziała mi nigdy. Nic mi nigdy nie powiedziała na temat seksu i innych intymnych rzeczy, które wtedy tak bardzo mnie interesowały. Raz tylko wspomniała mi coś o miesiączce, ale ja już o niej wiedziałam – z Brava oczywiście. Wszystkie odpowiedzi na pytania, które mnie nurtowały znajdowałam w tej gazecie. Gazetę Miłujcie się! podsunęła mi moja ciocia. Przeczytała mi list pewnej dziewczyny, która opisywała swoją historię z Bravem. Ten list z początku do mnie nie trafiał. Nie chciałam, żeby do mnie trafił, myślałam, że ciocia chce zrobić ze mnie świętą. Kiedy byłam sam na sam z Miłujcie się!, przeczytałam list tej dziewczyny jeszcze raz, potem jeszcze raz. Potem przejrzałam leżące na stole Bravo Girl. Nie zauważyłam w niej nic złego. Dopiero za którymś razem, gdy ją przeglądałam, zaczęłam zauważać jej płyciznę i sprzeczności, np.: „załamanej grubasce” radzono zaakceptować siebie taką, jaka jest, a na następnej stronie pokazywano dziewczyny bez grama tłuszczu, piękne i wysportowane, namawiano do jakiejś diety. Albo dziewczynie, która pisze, że się masturbuje i nie wie, co z tym zrobić, odpisano, że to naturalne w jej wieku i nie ma się czym niepokoić. Mnie problem samogwałtu na szczęście nie dotyczy, ale kiedy przeczytałam w Bravie, że to nic złego i że to naturalne, próbowałam to zrobić… Dopiero w waszej gazecie przeczytałam, że samogwałt jest grzechem ciężkim. Tak mi się pokręciło w głowie, że nie wiedziałam już, co o tym wszystkim myśleć. Czytając Bravo, nabawiłam się mnóstwa kompleksów. Do dziś uważam się za grubą (162 cm, 51 kg), uważam, że mam krzywe nogi. Ciągle porównuję się z dziewczynami z okładek i stwierdzam, że przy nich jestem nikim. Najgorsze jest jednak to, że ja nie potrafię walczyć z tymi kompleksami. Poddaję się im całkiem świadomie. Po prostu stwierdzam, że tak musi być. I gdzieś tam mam zakodowane, że jestem gorsza od innych… Chcę jeszcze wspomnieć o swoim zachowaniu wobec rodziców. Mamę traktuję jak koleżankę i przeraża mnie to. To, że taka jestem. Co prawda upłynęło jeszcze niewiele czasu, odkąd postanowiłam zerwać z nałogiem czytania gazet typu Bravo, lecz mam nadzieję, że wszystko w moim życiu się zmieni. Chcę być inna, dobra. Chcę, by Chrystus prowadził mnie przez życie. Chcę Mu poświęcić swoje życie. Proszę Was, trzymajcie za mnie kciuki! Czytelniczka
Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w listopadzie 2010 r.
Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku
|
|