|
|||
|
Autor: Jan Bilewicz, Drodzy Czytelnicy „Miłujcie się”!
Pozdrawiam Was! Cześć! Jestem jeszcze we Włoszech, ale chciałbym już wrócić do kraju. Nie wstydzę się powiedzieć, że tęsknię za Polską. Wiem dokładnie, gdzie jest moja ojczyzna. Forma Wam dopisuje na rozpoczęcie nowego roku szkolnego? Jesteście jak sportowcy rozpoczynający zawody. Trzeba się będzie napocić, żeby ukończyć je z dobrym wynikiem. Bez wysiłku trudno liczyć na sukces! Zgadza się? Czy pamiętacie, o czym to ja pisałem ostatnio? O szczęściu, o Waszej i mojej przyszłości, o miłości... Głównie o szczęściu. No właśnie, dużo o tym, jak być szczęśliwym. Bo w gruncie rzeczy wszystkim nam bardzo na tym zależy. Pragniemy być szczęśliwi. Jednym się to udaje, innym nie. Dzisiaj też trochę na ten temat, ale nie tylko... Przed szkołą w pewnym dużym mieście stało dwóch młodych mężczyzn. Obaj modnie ubrani, zadbani, kulturalni, nie jakieś tam lumpy. Stali i rozmawiali przyjaźnie z wychodzącymi ze szkoły uczniami. Niby od niechcenia proponowali narkotyki; nie chcą żadnych pieniędzy, tym razem po kumpelsku podzielą się tym, co mają. A te „prochy”, które rozdawali, bardzo silnie uzależniają. Nawet po jednorazowym użyciu. Taki wynalazek to wielka gratka dla dealera. Wprawdzie oznacza śmierć klienta, ale zanim ten umrze, sporo kasy można z niego wycisnąć… Skąd się bierze okrucieństwo i bezwzględność w tych handlarzach śmiercią? Niszczą z zimną krwią stojących u progu dorosłości ludzi, którzy mają swoje plany, marzenia, ideały... „Synowie diabła” – powiedział ktoś. „Synowie diabła”... Jak się to stało, że stali się źli? Dlaczego jedni stają się źli i coraz gorsi, a inni coraz lepsi, coraz szlachetniejsi? Zastanawiam się, jak ludzie różnie widzą świat, innych, siebie... Mówi się, że ktoś „widzi wszystko w czarnych kolorach” albo „patrzy na świat przez różowe okulary”. Ale nie tylko to – bogactwo życia wewnętrznego człowieka jest ogromne. Jaka jest jakość „życia wewnętrznego” człowieka, który zarabia na ludzkiej śmierci? Czy ktoś taki potrafi kochać kogokolwiek: swoją matkę, swoją żonę? Czy sprzedawca śmierci umie pomyśleć o człowieku z troską? Czy ma jakieś nadzieje, poza tą, żeby go nie „wsadzili do pudła” albo nie zlikwidował go konkurencyjny gang? Czy świat może być dla niego piękny? Czy potrafiłby zachwycić się czymś? Czy interesuje go prawda? Czy jest szczęśliwy? Nie! Ma pieniądze, najlepsze samochody, dziewczyny... Gdyby mógł przez chwilę przeżywać świat tak jak Ty, pomyślałby zapewne, że znalazł się w niebycie! Sokrates powiedział, że gorszy jest los zabójcy niż jego ofiary. Może też gorsze jest życie handlarza narkotyków niż narkomana – jego ofiary… Potrafiłby usprawiedliwić, obronić swoje działanie? Z pewnością! Powiedziałby prawdopodobnie: „Przecież mamy wolność, a ja nikogo do niczego nie zmuszam”. Mała szansa, że pewnego dnia uderzy się w piersi i uświadomi sobie, że zarabia na śmierci. Mała szansa. Ci ludzie są tak zniewoleni jak ich ofiary. Niewolnicy – zgodzisz się? Zło zniewala. Ślepi – zgodzisz się? Nie widzą ani prawdy o sobie, ani o tym, co robią. Zatarła się dla nich granica między dobrem a złem, między prawdą a fałszem, wolnością a zniewoleniem, szczęściem a nieszczęściem... Nie uważają, że robią coś złego. Wręcz odwrotnie: mają świetny kontakt z młodzieżą, są sprawnymi organizatorami. To może by ich mianować dyrektorami szkół? Co byś powiedział na taki pomysł? Zgodziłbyś się? To, że oni uważają, że nie robią nic złego, nie zmienia ani trochę faktu, że popełniają wielkie zło. Mogą sobie myśleć i mówić swoje. Żyją w kłamstwie, oszukują siebie, czy widzisz to? To ważne! Zło, które popełniają, istnieje obiektywnie, niezależnie od ich opinii, bo to nie oni ustalają, co jest dobre, a co złe. Nie człowiek to ustala według swojego kaprysu... Skąd wiemy, co jest dobre, a co złe, skoro sami tego nie ustalamy? Pan Bóg to powiedział! Pan Bóg powiedział na przykład: „nie zabijaj”. A teraz wyobraź sobie następującą sytuację: pewien dyrektor z telewizji postanowił dać trochę czasu na antenie zwolennikom „wolnego” handlu narkotykami. „Musimy być tolerancyjni – powiedział. „Niech sobie myślą, co chcą. Mamy wolność” – dodawał. No i co by mówili? Właśnie, że mamy wolność, a oni nikogo do niczego nie zmuszają. Sprzedają swój „towar” tak, jak inni sprzedają inne rzeczy. Że zachęcają? Trochę, bo w handlu potrzebna jest reklama. Bussines is bussines... W tych programach wkrótce byś znalazł tzw. ekspertów, oczywiście z tytułami naukowymi. I wszyscy mówiliby to samo: „jest wolność”, „nikogo się do niczego nie zmusza”, „wszystko jest OK”... Potem pojawiłyby się inne „autorytety”: pisarz, gwiazda filmowa, a może nawet jakiś ksiądz z zagranicy. Wypowiedziałby się również Pan Prezydent. Elegancko ubrany, uśmiechnięty, zadowolony, spokojnym głosem oznajmiłby, że jest oczywiście za wolnością i tolerancją. No, ewentualnie zrobimy sobie referendum i wspólnie ustalimy, co jest dobre, a co złe. Wystąpiliby również czasami przeciwnicy handlu narkotykami, ale mówiliby bez wyrazistości, mętnie, bez przekonania. W końcu i Ty byś może zaczął mieć wątpliwości, i dla Ciebie zaczęłaby się zacierać granica między dobrem a złem. Bo całkiem sensownie to wszystko brzmi: wolność, nie ma przymusu... Myślisz, że wątpliwości mieliby rodzice, ci, którzy patrzyli na agonię swoich uzależnionych dzieci? Patrzy się bezsilnie na własne dziecko, szamoczące się ze śmiercią przez wiele miesięcy, wiele lat… To właśnie oni by Ci powiedzieli, że nie wolno kusić, nie wolno stwarzać okazji do zła, że człowiek jest słaby, że łatwo popełnia błędy, działa pod wpływem chwili, że właśnie młodych należy ochraniać. To oni by Ci powiedzieli, że tolerancja a tolerowanie zła to dwie zupełnie różne rzeczy i że „wolność” w czynieniu zła to nie wolność, lecz przestępstwo. Człowiekowi trudno się przyznać do tego, że potrzebuje obrony przed złem, ponieważ to oznacza, że jest słaby. Chcielibyśmy uważać się za mocnych. „Ja poradzę sobie w każdej sytuacji – myślimy – a inni mnie nie interesują”. Wiedz, że na dłuższą metę wszyscy jesteśmy słabi. Sądzisz, że nie do pomyślenia jest pokazywanie w telewizji zwolenników „wolnego” handlu narkotykami? Nie jestem o tym tak zupełnie przekonany. Zapytaj swoich rodziców, czy 15 – 20 lat temu były do pomyślenia występy w telewizji ludzi zachwalających pornografię albo panienek lekkich obyczajów, które opowiadają przed kamerami, ilu to miały kochanków i jak dobrze im ta „wolna miłość” zrobiła… Zapytaj, czy można było zobaczyć w telewizji film pornograficzny. Albo znaleźć numery telefonów prostytutek w zwykłej gazecie czy po prostu spotkać je przy drodze… Dokąd zmierzamy? Czy to jest właśnie „rozwój”, „postęp”? Czy raczej cofanie się do czasów Cesarstwa Rzymskiego w okresie przed jego upadkiem? Rozwój ekonomiczny nie oznacza rozwoju moralnego. Rzeczy nie do pomyślenia zdarzają się, potem – jeśli im się stanowczo nie sprzeciwia – powtarzają się, następnie się je akceptuje, aż w końcu stają się zwyczajnymi, codziennymi. Oswajanie się ze złem odbywa się powolutku, powolutku, małymi kroczkami. Owoce (gorzkie) zbiera się dopiero po jakimś czasie. Zobacz jakiś film nakręcony 15 – 20 lat temu i porównaj go z tymi pokazywanymi obecnie w telewizji po godz. 20, czyli w porze największej oglądalności. Różnica znaczna! Jest to rozwój ku dobremu? Coraz więcej znajdujemy inspiracji do czynienia dobra? Czy telewizja i inne media wywołują tak często dobre myśli, dobre pragnienia, dobre zamiary? Środki masowego przekazu służą często do oswajania ze złem, do zacierania granicy między dobrem a złem, do propagandy i apoteozy zła. Czyni się to pod szczytnymi hasłami „wolności i tolerancji”. Problem stary jak świat. Już 2 tysiące lat temu Pismo św. mówiło: „Wolność im głoszą, a sami są niewolnikami zepsucia” (2 P 2, 19). Młodzi ciągle są obiektem bardzo wyrafinowanej kampanii propagandowej. Niewolnicy zepsucia głoszą im „wolność”. Założyli nawet w tym celu czasopisma dla młodzieży. Tobie usiłuje się wmówić, że pornografia – trucizna niezwykle jadowita – jest rzeczą zwykłą i powinna być sprzedawana w każdym kiosku. Że masturbacja jest rzeczą normalną, wręcz „wskazaną”, a seks możesz sobie uprawiać kiedykolwiek, gdziekolwiek i z kimkolwiek, ale musisz mieć prezerwatywę. Jest „konieczna, niezbędna, ani się waż żyć bez niej”! Prymitywne, wulgarne, niebezpieczne! Prawdziwie diabelski posiew... Już dostrzegłeś, że zło jest zawsze złem, bez względu na to, co pokazują w telewizji, mówią w radiu, piszą w gazetach. Co na to wszystko władze, których pierwszym zadaniem powinna być troska o dobro obywateli? Co robią, żeby obronić nas przed tym zalewem zła? A głowa państwa, prezydent Kwaśniewski? Głowa państwa nie broni Ciebie, ale producentów i dealerów pornografii! Nieszczęście gorsze niż powódź z 1997 r. A może nie jest to znowu tak bardzo istotne, czy zachowuję przykazania czy nie, żyję dobrze czy źle? Byle było przyjemnie i wesoło, byle jakoś się urządzić, byle wszystko było zgodne z prawem... Przy takiej filozofii życie jest przyjemne i wesołe tylko przez jakiś czas. Dłuższy albo krótszy, najczęściej krótszy. Wiesz dlaczego? Dlatego, że tam, gdzie zło, tam też Zły... Tam, gdzie zło, tam Zły, logiczne? Modlimy się tak: „Ojcze nasz, któryś jest w niebie, święć się imię Twoje (...) i nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw ode Złego”. Dlaczego prosimy Boga, aby wybawił nas od Złego, czyli szatana? Bo szatan chce nas oszukać, zniewolić, poniżyć, zaślepić, zniszczyć, nawet zabić... A jego największym sukcesem jest oddzielenie człowieka od Boga – źródła Miłości, Pokoju, Prawdy, Piękna, Mądrości, Szczęścia – na zawsze. Pan Jezus mówi do swoich uczniów o szatanie wiele razy. Nazywa go „Złym”, „Kusicielem”, „przeciwnikiem”, „Zabójcą”, „kłamcą i ojcem kłamstwa”. Istnieje – powtarza wielokrotnie Jezus – szatan. Jak go sobie wyobrażasz? W każdym razie to nie taki gość z rogami, ogonem i kopytami, tak jak Pan Bóg to nie taki dziadzio z siwą brodą, siedzący na chmurce. Szatan jest istotą duchową, a więc niewidzialną, choć realnie istniejącą, niezwykle inteligentną i bardzo przebiegłą. Obok świata materialnego, widzialnego istnieje jeszcze cały świat duchowy, którego nie dostrzegamy za pomocą zmysłów. Nie wszystko, co realnie istnieje, jest przez nas widziane! Musimy czasami po prostu wierzyć ludziom, którzy znają się lepiej niż my. Na przykład tlen: nie widzę go, więc nie istnieje? Nie możesz bez niego żyć! A prąd elektryczny? Nie ma go, bo go nie widać? Lepiej jednak – uwierz – nie wkładać palca do gniazdka. A promieniowanie radioaktywne? Widać je? Gdyby Ci ktoś proponował przyjemny odpoczynek pod Czarnobylem, za darmo, pojechałbyś? Czy lepiej by było uwierzyć ludziom, którzy cię znają i dobrze Ci życzą?... Jezus mówi Ci – a za Nim Jego Kościół od 2 tysięcy lat – że jest szatan, Zły, nieprzyjaciel Boga i człowieka. Także Twój nieprzyjaciel – nie jesteś wyjątkiem. Pan Jezus dobrze Ci życzy? Może bezpieczniej byłoby uwierzyć... W pewnym znanym chrześcijańskim tekście czytamy, że Chrystus, choć żyje wśród nas, jest obecny wśród nas, to przecież nie ma rąk, ma jedynie nasze ręce, by nimi wykonywać swoją pracę. Nie ma ust, jedynie nasze usta, aby głosiły Jego naukę. I nie ma nóg, ma jedynie nasze nogi, by kierowały ludzi na boskie ścieżki. Parafrazując ten tekst, można powiedzieć, że Zły żyje wśród nas, ale nie ma ani rąk, ani nóg, ani ust. Posługuje się ludźmi, którzy (może nawet nieświadomie, nie wiem) kuszą, namawiają, przekonują do złego. Sieje Bóg przez swoich synów, sieje i diabeł przez swoich. Jak można zostać „człowiekiem Złego”? Bardzo prosto: przez trwanie w ciężkim grzechu. „Komu bowiem kto uległ, temu też służy jako niewolnik” – pisze św. Piotr (1 P 2, 19). Jak sobie wyobrażasz tych „ludzi Złego”? Naiwnie patrzymy na świat. Czujemy się tacy bezpieczni; wszyscy są tacy dobrzy, a zwłaszcza ci elegancko ubrani, wykształceni, elokwentni, profesjonalni panowie i panie. „To na pewno dobrzy ludzie” – myślimy. Może nie wszyscy... Na procesie norymberskim wykonano test na inteligencję największym zbrodniarzom hitlerowskim. I cóż się okazało? Byli wśród nich nawet geniusze, a wielu z inteligencją wybitną! A jacy organizatorzy! A jacy solidni! Najpierw inteligentnie, efektywnie, profesjonalnie siali kłamstwo, żeby zdobyć władzę, a później równie profesjonalnie prześladowali, torturowali, mordowali bezbronnych i niewinnych ludzi... Nie jest najważniejsze to, jak wysoki poziom inteligencji, zdolności oraz wiedzy ma człowiek. O wiele ważniejsze jest to, komu służy tą swoją inteligencją: Bogu czy diabłu? Wiesz, co mówią środki masowego przekazu na temat czystości, seksu, miłości. A co mówi Pan Bóg? Oto kilka cytatów: „Słyszeliście, że powiedziano: Nie cudzołóż. A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa” (Mt 5, 27-28); „Nie powołał nas Bóg do nieczystości, ale do świętości. A więc kto to odrzuca, nie człowieka odrzuca, lecz Boga...” (1 Tes 4, 7-8); „Albowiem wolą Bożą jest wasze uświęcenie: powstrzymywanie się od rozpusty, aby każdy umiał utrzymywać ciało własne w świętości i we czci, a nie w pożądliwej namiętności, jak to czynią nie znający Boga poganie” (1 Tes 4, 3-5); „Zadajcie więc śmierć temu, co jest przyziemne w waszych członkach: rozpuście, nieczystości, lubieżności, złej żądzy (...). Z powodu nich nadchodzi gniew Boży na synów buntu” (Kol 3, 5-6). Nie jest to popularne zdanie – zdaję sobie z tego sprawę – komuś zależy na tym, abyśmy stawali się raczej coraz gorszymi. Już wiesz komu… A szczęście jest tam, gdzie dobro. Ponieważ tam, gdzie dobro, tam i Bóg, a to On jest jedynym Dawcą Szczęścia, Pokoju, Miłości, pełni życia. Ze złem idzie w parze cierpienie, poniżenie, zakłamanie, zniewolenie, zaślepienie, śmierć... Czy Zły mógłby uczynić kogokolwiek szczęśliwym? To wbrew jego naturze! On może kusić jedynie przyjemnością, władzą itp. Usiłuje się nas oswoić ze złem, a to oznacza, że oswaja się nas ze Złym... Nie można pozwolić, aby ktokolwiek zacierał nam granicę między dobrem a złem (choćby nawet próbował to robić sam Pan Prezydent), ponieważ wtedy także zatrze się nam granica między wolnością a zniewoleniem, tolerancją a nieodpowiedzialnością, prawdą a kłamstwem, miłością a nienawiścią, mądrością a głupotą, szczęściem a nieszczęściem – i w końcu nawet między życiem a śmiercią. Jak się samemu bronić przed tym niebezpieczeństwem? Ojciec Święty Jan Paweł II tak mówił w ubiegłym roku w Elblągu: „Im głębsza będzie świadomość łączności z Bogiem, którą umacnia życie sakramentalne człowieka i szczera modlitwa, tym bardziej wyraziste będzie poczucie grzechu”. Innymi słowy, korzystanie z sakramentów (spowiedź, Komunia św.) i modlitwa powodują, że dobro staje się coraz bardziej atrakcyjne i coraz bardziej czujemy w sercu odrazę do grzechu. Kiedy zaś żyje się daleko od Boga, traci się poczucie grzechu i w rezultacie ulega się propagandzie zła. Powyższe słowa Ojca Świętego wypowiadane są w trosce o Ciebie, o Twoją przyszłość, o Twoje szczęście. Dobroć Boga Ojca przemawia przez papieża. Program bardzo prosty (co nie oznacza, że zawsze łatwy), możliwy do zrealizowania dla każdego: korzystać z sakramentów i modlić się, aby obronić się przed niebezpieczeństwami kultury śmierci. Niech Ci Jezus w tym błogosławi! Twój starszy brat, Janek Bilewicz P.S. Dziękuję serdecznie za listy. Napiszcie znowu na adres redakcji. Artykuł opublikowany za zgodą Miłujcie się! w listopadzie 2010 r.
Czytaj inne artykuły Chrześcijańskie po Polsku
|
|